Obserwatorzy

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 3

Hej kochani! Chcę się trochę wytłumaczyć dlaczego tak długo nie było rozdziału. Tak, więc: tydzień temu byłam w Szkocji i niestety nie miałam jak tam pisać, w tym tygodniu pisałam rozdział i już mogłabym dodawać, ale chce wam zrekompensować to, że musieliście czekać, więc będzie parę akcji. Mam nadzieję, że się spodoba i chce wam powiedzieć, że już montuję VLOG'A. Dziękujemy za te miłe komentarze i namawiamy do pisania tak dalej, jest nam wtedy bardzo miło. Buziaki.  ♥ 
Rozdziały będą dodawane bez gifów!
Nazwa bloga została zmieniona razem ze stroną. 
Jeśli napiszecie w komentarzu "X" to tyle nam wystarczy by wiedzieć, że ktoś to czyta.
Napiszcie jeszcze czy wolicie żeby było więcej dialogów czy opisów! 
W!


Z perspektywy Roni


Dzień pełen wrażeń. Gala, rozdanie nagród i mój przystojny narzeczony odbierający jedną z najważniejszych nagród. To było na prawdę piękne. Byłam z niego taka dumna i szczęśliwa, że mimo tylu lat na scenie wciąż
osiąga sukces. W między czasie spotkaliśmy również Jay'a-z w piękna Beyonce. Och, ależ ona jest piękna. Jest moim autorytetem, chciałabym w przyszłości być taka jak ona. Nie dość, że ma ogromny talent to wspaniałą urodę, której zazdrości jej pół świata. Kiedy zauważyłam dziewczyny z Little Mix i Jade mi pomachała, od razu pociągnęłam za sobą Chris'a i przedstawiłam go.
- Hej kochana, jak się dawno nie widziałyśmy! - przytuliła mnie Jesy.
- No cześć kobietki! - uściskałam je. Ale się za nimi stęskniłam. Poznałam je jak były w X-Factor'ze, a Justin gościnnie tam występował. Świetnie się z nimi dogaduje i uwielbiam je.
- Ślicznie wyglądasz Roni. - mówiła Perrie. Była uradowana tym, że wygrała, ale wiedziałam co tak na prawdę się stało. Widać, że jej rozstanie z Zayn'em nie działa na nią dobrze.
Tak na prawdę tyle czasu ze sobą byli i nie miałam okazji go poznać. Dziewczyn były w trasie i miały własne sprawy, a ja swoje. Zawsze o nim gadała, naprawdę go kochała. Tak, więc co poszło nie tak? Nie mam pojęcia, ale pewnie się dowiem.
- Roni musisz coś zrobić, bo Perrie jest okropna ostatnio. - rzuciła żartobliwie Leigh.
- Nie wiem czy mój narzeczony wyrazi zgodę. - zaśmiałam się.
- O proszę, Niall pędzi. - wtrąciła Jade.
-Hej jestem Niall. Jak tam dziewczyny, najlepszy zespole?
-A świetnie Horanku - uśmiechnęła się Perrie
-To super, idziecie z nami na imprezę do klubu?
-No jasne, tu jest drętwo...
-A wy? - spojrzał na nas blondyn.
-Jasne - powiedział Chris. 
-No nie wiem... wiesz Justin może nie chcieć...- powiedziałam niechętnie. 
Tak na prawdę to marzyłam żeby stąd wyjść. Nudo, że o chuj i wszędzie to wkurwiające flesze.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Jeden telefon do Justin'a, a on już pędził, więc zostałam na lodzie.
Iść? 
A może nie? 
Dobra idę.
Poszłyśmy z Kendall do łazienki, bo strasznie chciało mi się siku i ruszyłyśmy razem z dziewczynami z LM i Niall'em w stronę grupki młodych chłopaków.
Zawsze chciałam ich poznać, z tego co oglądam i czytam na ich temat, są wspaniali, więc teraz mam okazję się przekonać czy na prawdę tak jest.
Podeszłyśmy i od razu przywitali nas z wielkimi uśmiechami, ale kiedy wzrok Mulata zatrzymał się na Perrie, nie było już tak przyjemnie.
- Poznajcie się, to Roni i Chris. - uśmiechnął się blondynek.
Cała czwórka uroczo się przedstawiła i już bez zbędnego gadania ruszyliśmy do klubu.
Martwiło mnie to, że Justin musiał tak nagle wyjść i mnie zostawił, ale najgorsze jest to, że jak dowie się iż poszłam do klubu i to jeszcze z chłopakami to będzie wesoło.
Kiedy wyszliśmy, od razu czekała na nas limuzyna. Dziewczyny weszły jako pierwsze, później Chris z Kendall, a ja stałam praktycznie na końcu. W pewnym momencie poczułam czyjąś rękę na plecach, lekko ciągnącą mnie w stronę auta. Spojrzałam w bok, a moim oczom ukazał się Zayn.
- No wchodź, raczej nic Ci nie zrobimy. - zaśmiał się.
- Raczej tego się nie obawiam. - odwzajemniłam gest.
- Czego? - podszedł do nas Louis. - Dobra wsiadajcie, bo tylko wy zostaliście ziomeczki.
Zayn, jak prawdziwy dżentelmen, wpuścił mnie jako pierwsza po czym zamknął za sobą drzwi.
Widziałam jak Perrie nas obserwuje.
O nie, skarbie ja go nie chcę, nie patrz tak na mnie.
Puściłam do niej oczko, a ona się uśmiechnęła. Co ona odwaliła, że nie są już ze sobą? Ale mnie to gryzie. Przecież to niebywałe.
- Ale się schlamy. - powiedział Harry i uśmiechnął się w moją stronę. Ojej, jakie ma słodkie te dołeczki.
- Że niby Roni? - zaśmiała się Jesy. - Coś mi się nie widzi, tym bardziej, ze Justin'a tu nie ma.
- Zgadzam się. - podniósł rękę Chris w geście zgody z tym co powiedziała dziewczyna.
- Zejdźcie już z niego. - broniłam Jus'a.
- Słuchaj, nie wiemy jak to jest, bo nie jesteśmy zaręczeni, ale trochę swobody. - uśmiechnął się Liam. Och, on też jest uroczy. 
- A z resztą kochana, z tego co słyszałam to on też się lubi zabawić. - dodała Leigh.
- Czuję się jak stara mężatka. - zaśmiałam się.
- Bo tak się nieraz zachowujesz. - skomentował Chris.
- Jeb się młody. - pokazałam mu palca wskazującego w geście, żeby skończył.
- I to rozumiem. - powiedział rozbawiony Lou. - Wiedzę, że wreszcie nie jestem jedyny który często bluźni. - spojrzał na mnie.
- Myślę, że jesteś pikuś przy Roni. - ponownie udzielił się mój przyjaciel.
- Czyżby? - nie odrywał ode mnie wzroku.
- Jestem grzeczna. - odpowiedziałam ironicznie.
- To czas cię zepsuć. - odezwał się Harry.
- Chyba bardziej się już nie da. - spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem.
- I to mi się podoba. - rzucił siedzący koło mnie Zayn.
Po tej rozmowie, Lou od razu otworzył szampana i polał wszystkim. Malik rozkręcił głośno muzykę i nic tylko żyć. 
Jechaliśmy przez miasto i coraz mocniejszy alkohol zaczął się lać. Drogie whisky z lodem. Po pięciu takich plus trzech kieliszkach szampana, zaszumiało mi w głowie. Bawiliśmy się w najlepsze, nawet w limuzynie, a miał być to dopiero początek. W pewnym momencie poczułam wibracje w torebce, ale nie przejęłam się tym. Po niedługim czasie dojechaliśmy do klubu. Wysiedliśmy z pojazdu i lekko wstawieni ruszyliśmy do środka, skąd grała głośna muzyka. Lou podbił do jakiś kolesi i po chwili zajęliśmy lożę VIP na piętrze, skąd mieliśmy widok na parkiet. Wszyscy zgodnie złożyliśmy zamówienie do kelnera i dopiero teraz zaczęła się zabawa w najlepsze. Alkohol się lał a my bawiliśmy. Zaczęło się od leniwego przytakiwania w dźwięk muzyki, a skończyło na ostrych tańcach. Na początku balowałam z Chris'em, szaleliśmy jak zawsze, aż byłam cała spocona. W pewnej chwili strasznie zachciało mi się pić, więc podeszłam do stolika i zobaczyłam tylko siedzącą Perrie z telefonem w reku.
- A ty co tak sama siedzisz? - spytałam opijając drinka.
- A pisze. -uśmiechnęła się lekko.
- Z kim? - zdziwiłam się. Przecież dopiero rozstała się z Zayn'em.
- Z Adam'em.
- Jakim Adam'em? - zadałam jej kolejne pytanie i usiadłam koło niej.
- Byłam już z nim kiedyś i teraz znowu jestem. - odparła dumna.
- Słucham? - zszokowała mnie jej odpowiedz.
- Nie słyszałaś całej historii? - spojrzała na mnie, a ja zauważyłam, że jest już trochę podpita. Mogę to wykorzystać i czegoś się dowiedzieć.
- No właśnie nie. Myślałam, że strasznie ubolewasz po zerwaniu z Zayn'em.
Dziewczyna parsknęła śmiechem i ponownie skierowała na mnie swój wzrok.
- Błagam cie. Zdradzałam go przed ostatnie dwa miesiące, znudził mi się. Jest przystojny, ale brakowało mi Adam'a, więc kiedy do mnie napisał myślałam, ze posikam się z radości.
- O ja pierdole...- rzuciłam.
- A co ty myślałaś? - zadrwiła. - Wyjebałam go jak mało kto. - powiedziała dumnie.
- Ty chyba jaja sobie robisz. - odezwałam się poruszona.
No jak tak się kurwa można zachować. Przecież jeśli nie chce się z kimś być to rozstaje się, a nie odwala takie szopki. Co za menda. 
- Zachowałaś się jak dziwka. - wyrwało mi się. Chociaż.. może wcale nie wyrwało.
- Co ty powiedziałaś? - spytała zaskoczona.
- Że zachowałaś się jak dziwka, to chore dziewczyno.
- Roni. - przewróciła oczami. - Uwielbiam cię, ale raczej nie masz dużego pojęcia o facetach i jak to teraz jest.
- Serio? - odparłam sarkastycznie.
- Tak, masz jednego faceta który cie bzyka i daje hajs, więc co ty możesz wiedzieć?
O jebana. 
- Słuchaj dziewczynko. To, że mam faceta i niczego mi nie brakuje nie znaczy, że nie wiem jak to jest teraz w związkach. Ty wiesz o nich tyle co nic i nie mądrzyj się bo jesteś jeszcze gówniarą żeby o czymkolwiek dyskutować.
- Czyżby?
- Czyżby. - zacytowałam ją. - To jak się zachowałaś świadczy tylko o twojej chujowej dojrzałości.
- Widzę, że ty tylko o chujach myślisz. - uśmiechnęła się wrednie.
- Jak na razie to o jednym tylko, więc mieszczę się w normach. - odwzajemniłam jej wkurwiający uśmieszek.
- O jednym? Czyli chuj Justin'a zamienił się na Zayn'a?
Parsknęłam śmiechem i pokręciłam głową.
- To, że tobie nie wystarczał jego nie znaczy, że mi też czegoś brakuje skarbie.
- Ach tak, nie chciał by nawet włożyć w taką rozepchaną. - rzuciła.
- Myślę, że chętniej by włożył w "rozepchaną", ale starszą dziewczynę niż jakąś jebniętą blondyneczkę która najpewniej zaspokaja się swoim wibrującym koleżką. - puściłam jej oczko.
- Ty sobie w mordę wkładasz wibrator dziwko. - powiedziała, a ja się zaśmiałam. Ale pocisnęła. uch!
- Czego się siepiesz do innych? - zobaczyłam schylającego się Zayn'a przez stół w stronę Perrie.
- Gówno cię to obchodzi. - warknęła.
- Jeśli chodzi o ciebie to masz rację, ale nie będziesz szczekała tą swoją pyskatą mordą do moich znajomych.
- Och, Maliczek udaje bohatera z nadzieją, że dziś zaliczy. Jakie to słodkie. - zrobiła smutną minę.
- Dzięki, staram się. - powiedział sarkastycznie, a ja się zaśmiałam.
- Z czego się cieszysz? - spojrzała na mnie.
- Aktualnie? Z ciebie, bo jesteś na tyle głupia, że zaczynasz się siepać do kolejnej osoby, a sama na naszą dwójkę mało zdziałasz. - powiedziałam.
- Hej hej, co się dzieje? - podeszła do nas cała banda.
- Perrie chyba przesadziła z piciem. - odpowiedział Zayn.
- Dobra, w takim razie my się zbieramy. - rzuciła Jade i podeszła do Edwards.
Ona chyba jest jakaś chora, odwala takie szopki, a później obraca to przeciwko mnie. Debil no.
Blondi gadała coś jeszcze pod nosem, ale muzyka była zbyt głośna żebyśmy coś usłyszeli. Pożegnaliśmy się z resztą dziewczyn i wszyscy usiedli przy stole wpatrując się w siebie. Ja byłam wręcz rozbawiona tą całą sytuacją. Dziewczyna którą znam już drugi rok, teraz wyskakuje z takimi tekstami. To żałosne.
W pewnym momencie popijając drinka, zachciało mi się palić. O tak, papierosek. 
- Idzie ktoś na papierosa? - zapytałam, rozglądając się po wszystkich.
- O, ja chętnie zapale. - odezwał się Zayn i podniósł rękę.
- Roni, to nie jest dobry pomysł. - wtrącił Chris na ucho, kiedy zaczęłam się już podnosić.
- Mam już kurwa dosyć chodzenia na smyczy bracie, jeśli Justin'owi się to nie spodoba to trudno. - wzruszyłam ramionami.
- Jak chcesz, ale nie mów, że cię nie ostrzegałem mała. - odpowiedział.
Poklepałam go lekko w plecy i wstałam z miejsca. Razem z Malikiem ruszyliśmy w stronę wyjścia. W środku można było palić, ale chciałam wyjść na zewnątrz i trochę się ochłodzić. Dotarliśmy przed wejście lokalu i chłopak wyciągnął paczkę z kieszeni jeansów. Podał mi jednego i od razu dał zapalniczkę. Odpaliłam i zaciągnęłam. Spojrzałam na niego, a on stał wpatrzony we mnie z lekkim uśmiechem.
- Co cie tak śmieszny? - spytałam.
- Nie wiedziałem, że jesteś taka wygadana.
- Jeszcze sporo o mnie nie wiesz. - odpowiedziałam, zaciągając się kolejny raz.
- Powiesz mi coś? - zapytał, strząsając papierosa.
- Co?
- Jak to jest być ze starszym facetem i to o wiele starszym?
Zaśmiałam się i spojrzałam na niego.
- Normalnie, on też jest rozrywkowy. Nieraz przesadza z tymi swoimi zasadami co strasznie mnie wkurwia, ale jakoś nam się żyje. - odparłam.
- Nie uważasz nieraz, że to za wcześnie na zaręczyny i w ogóle?
- Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz jak to jest. - uśmiechnęłam się.
- No też racja. Ogólnie to jestem wielkim fanem Justin'a i jak te parę lat temu zobaczyłem wasze zdjęcia to się zdziwiłem.
- Dlaczego?
- Że już taki facet ma o tyle młodszą dziewczynę.
Zaśmiałam się ponownie. - To źle?
- Nie, ale wyobrażałem go sobie z kimś w jego wieku, a o tobie już nie wspomnę.
- No mów, mów.
Odetchnął i zaciągnął się po raz kolejny. Do czego on zmierza?
- Chodzi mi o to, że laska taka jak ty ma teraz najlepszy czas na zabawę i jakieś niewinne związki, a nie planowanie ślubu.
- Uwierz mi, że też tego nie planowałam. Poznaliśmy się i na początku chodziliśmy ze sobą do łóżka i nie było żadnego big love, to dopiero później się jakoś wywiązało.
- A nie chciałabyś być z kimś w swoim wieku albo młodszym? - spytał.
- No....chciałabym, to znaczy myślę na tym, co by było gdyby. 
- To bierz się. - zaśmiał się lekkim głosem. - wszyscy prócz Lou są wolni, ale Niall i Harry są najbardziej spragnieni miłości chyba.
- Są słodcy. - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- I młodsi. - dodał rozbawiony.
- Słuszna uwaga mistrzu. - rzuciłam.
- Możesz tak do mnie mówić.
- Dzięki za pozwolenie. - zachichotałam.
- Słodki dźwięk.
- Jaki? - spojrzałam na niego.
- Jak się tak śmiejesz.
- Czy ty mnie podrywasz? - podniosłam lekko brwi.
- Niee, wole nie zadzierać z Justin'em i na prawdę do siebie pasujecie.
- A ty jak? Perrie po prostu odjebała po całości. - zmarszczyłam czoło.
- Weź mi nawet nic nie mów, ale może i lepiej, nie miałem czasu się zakochać.
- Masz rację, czyli co teraz? Przelotny sex tylko? - poklepałam go po ramieniu.
- To nie jest głupi pomysł Profesor Sex.
- Będziesz mnie tak nazywał? - zapytałam.
- Tak, pasuje do ciebie. A jak będę miał jakiś problem to mogę się do ciebie zgłosić?
- Zawsze i wszędzie.
Chwilę postaliśmy i wróciliśmy do środka i dopiero teraz wzięłam telefon do ręki i zobaczyłam ile mam nieodebranych połączeń: Justin xx nieodebrane połączenia (34). O Boże.. 
Otworzyłam szeroko oczy i skierował ekran do Chrisa który teraz zawzięcie gadał z Harry'm.
- O kurwa. - powiedział Harry.
- Masz przejebane. - dodał Chris.
- Gdybyś była moją dziewczyną. - zaczął Styles.
- Narzeczoną. - wtrącił przyjaciel.
- Czy narzeczoną, to chyba bym już tu przyleciał gdybyś za piątym razem nie odebrała.
- Też jesteś nadopiekuńczy? - spytałam.
- Nie ale bym się martwił.
-  A wiesz co ja Ci powiem? - znowu zaczęłam.
- Co? - zapytał zaciekawiony co mu powiem.
- Dziwię się, że taki chłopak nie ma dziewczyny, serio. Jesteś miły, uprzejmy, zabawny i bardzo przystojny, więc to chore.
- Chcesz go przelecieć? - zaśmiał się Chris.
- Pewnie gdybym nie miała faceta to dążyłabym do tego. - ja również się zaśmiałam.
- A ja bym nie odmówił. - puścił oczko Harry.
Ależ on jest kurwa przystojny i te dołeczki, robią z niego takiego słodziaka.
- Ale masz faceta i to nieźle wkurzonego Roni, więc lepiej do niego zadzwoń. - powiedział Chris pokazując na mój telefon który ponownie wibrował.
- Dobra, to zaraz wracam.
Ścisnęłam w ręku telefon i wyszłam na zewnętrzny balkon w klubie. Na szczęście nie było na nim dużo ludzi, więc mogłam bez problemu rozmawiać. Telefon przestał dzwonić, dlatego wybrałam numer Justin'a i przyłożyłam telefon do ucha. Myślałam, że trochę poczekam, a tu dupa, odebrał po jednym sygnale.
- Halo! - podniósł głos.
- No halo. - rzuciłam skruszona.
- Gdzie ty kurwa jesteś Roni? Dzwonie do ciebie czterdzieści razy a ty nic.
Chciałam podejść do barierki, ale lekko zakręciło mi się w głowie i sama z siebie zaczęłam się śmiać. Jestem trochę pijana. 
- Trzydzieści pięć razy tak na prawdę. - rzuciłam rozbawiona.
- Nie wkurwiaj mnie Roni, błagam cię. - powiedział przez zęby. - Gdzie ty jesteś i z kim? - warknął ponownie.
- W jakimś klubie z Chris'em, Kendall i chłopakami.
- Jakimi chłopakami.
- Tymi z One Direction.
- A skąd ty się z nimi znasz? - spytał.
Kolejne przesłuchanie, nie zniosę tego no!
- Z dupy no! A skąd mogę się z nimi znać? Poznałam na gali i poszliśmy się napić, a ty jak zwykle masz kurwa problem! Ja jakoś nie miałam jak.....
- Ale...- przerywał mi.
- ...zadzwoniła do ciebie jakaś blondi i od razu poleciałeś chuj wie gdzie i sam mnie zostawiłeś....
- Ro...
- ...to co ja miałam zrobić hmm..?
- Nie krzycz tak. - rzucił już spokojniej.
- To ty mnie nie przesłuchuj, bo kurwicy dostanę! - krzyknęłam ponownie.
- Opanuj się.
- Nie rozkazuj mi!
- Co Ci odbiło? - zapytał zdziwiony. Jajco psycholu.. - Upiłaś się oczywiście nie?
- Ja się upiłam czy ty?
- No ty. - odparł.
- Więc to moja sprawa. Ty jesteś nie wiadomo gdzie i zostawiłeś mnie samą, więc zajęłam się sobą. Teraz rób sobie co tam robiłeś i zostaw mnie w spokoju.
- Mam cię zostawić w spokoju? - parsknął śmiechem z niedowierzania.
- A głuchy jesteś? - warknęłam zła.
- Nie takim tonem.
- Bo co?! Powiedz mi kurwa dlaczego? Taki ważny i dorosły jesteś, że nic Ci nie można powiedzieć? Mam to w dupie już rozumiesz? Mam dosyć zamykania się, kiedy tobie coś nie pasuje. Nie będziesz mną rządził to w końcu!
- Nie ruszaj się stamtąd rozumiesz? Zaraz będę.
- Powodzenia. - dodałam sarkastycznie.
- Ver..- nie zdążył już nic powiedzieć, ponieważ się rozłączyłam.
Co za kretyn, jak zwykle musi być jak on chce. A wiecie co jest najgorsze? Że przez tyle czasu dawałam mu się i tylko przytakiwałam, bo już nie chciało mi się z nim kłócić, ale teraz koniec. Koniec z tą całą szopką i przytakiwaniem. Mam własne zdanie, własne przemyślenia i własne życie, a on nie ma prawa w nie ingerować.
Oparłam się o barierkę i patrzyłam w niebo. Bomba mi już schodzi czyli jest dobrze. Zamknęłam oczy i odetchnęłam głośno i w tym momencie poczułam, że ktoś za mną staje i opiera ręce koło moich. Zerknęłam na lewą rękę i zobaczyłam zegarek. Harry. 
- Dlaczego tu sama stoisz? - spytał wprost to mojego ucha.
Momentalnie przeszły mnie ciarki i ta jego chrypka..
- Pokłóciłam się z Justin'em i stwierdził, że tu jedzie.
- A ty co na to? - zadał kolejne pytanie.
- Życzyłam mu powodzenia. - odparłam a chłopak się zaśmiał gardłowo.
- Jesteś wredna. - rzucił pocierając nosem o mój tył głowy.
Odwróciłam się do niego, że staliśmy twarzą w twarz i spojrzałam mu w oczy.
- Jestem po prostu szczera. - uśmiechnęłam się.
- Czyli mogę mieć pewność, że to co mówiłaś o mnie w środku jest prawdą?
- W stu procentach. - zaczęłam bawić się guzikiem od jego jasnej koszuli.
Co ty odwalasz Roni?
- Ile ty masz w ogóle lat? - przegarnął mi włosy z czoła.
- Po pierwsze, kobiety nie pyta się o wiek, a po drugie jestem dla ciebie za stara. -zaśmiałam się.
- Lubie starsze.
- Słyszałam. - poklepałam go po klatce piersiowej.
- Szkoda, że jesteś zajęta.
- Szkoda, że ty wolny skarbie, ale nic nie trwa wiecznie, więc nigdy nie wiesz co się stanie.
- Słyszałem, że seksuologię studiujesz.
- Tak.
- I czego ciekawego się dowiedziałaś? - spytał.
- Wielu rzeczy, tych praktycznych, które można wykorzystać i tych miej przydanych które nigdy Ci się nie przydadzą.
- Nauczysz mnie czegoś? - podniósł jedna brew.
- Nie patrz tak na mnie, bo źle to się skończy.
- Dlaczego? - spojrzał na mnie.
- Bo jestem pijana, a ty przystojny.
- I masz faceta. - dodał.
- I mam faceta. - powtórzyłam.
- Roni! - usłyszałam krzyk Chris'a zza pleców Harry'ego.
Od razu spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam biegnącego go z komórką w ręku. Harry również się odwrócił i czekaliśmy, aż Beker dobiegnie.
- Co jest? - zapytałam.
- Justin do mnie dzwonił i już tu jest. - powiedział brunet, a ja aż się zakrztusiłam powietrzem.
- Myślałam, że jaja sobie robi.
- Roni. -ponownie usłyszałam swoje imię i zamarłam.
Moim oczom ukazał się Justin w trochę obcisłych jeansach, czarnej koszulce i białych trampkach. Zbliżał się do nas, a moje przerażenie ponownie zamieniło się w złość.
- Po cholerę tu przyjechałeś? - rzuciłam.
- Po ciebie kochanie.
- Ale ja się nigdzie nie wybieram.
- Proszę cię Veronica już przestań.
- Nie mów do mnie Veronica, jestem Roni i zapamiętaj to sobie.
- Dobrze, skarbie, możemy jechać już do domu? - znowu zaczął.
- Jedź Roni. - szepnął Chris i kiwnął głową.
- Dobra! - podniosłam głos i rzuciłam rękami w powietrze.
Za chwilę Justin złapał już moją dłoń i chciał iść do wyjścia, a ja wyrwałam dyskretnie rękę i stanęłam.
- Chce się pożegnać. - powiedziałam. - To buziaki, do jutra Chris. - przytuliłam go, a następnie podeszłam do Harry'ego. - Ty też buziaki. -pocałowałam go w policzek i również przytuliłam. - Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. - uśmiechnęłam się.
- Ja też, narazie mała. - odwzajemnił uśmiech.
Odwróciłam się w stronę Justin'a i widziałam jego wściekły wzrok. Jest! Punkt dla ciebie Roni, niech się wkurwi. 
Położył rękę na moich plecach i pokierował w stronę wyjścia z balkonu, a później z klubu. Podeszliśmy do jego samochodu i spojrzeliśmy na siebie.
- Możesz mi powiedzieć co Ci odjebało? - spojrzał na mnie.
- Nic, po prostu napiłam się i potańczyłam sobie.
- Chodzi mi o to co gadałaś przez telefon.
- To sama prawda, powiedziała Ci wszystko co myślę.
- Czyli co, czujesz się jak w klatce? Nie masz własnego zdania?
- Dokładnie tak i mam tego dosyć, męczy mnie to już. Zawsze musi być po twojemu, a ja też mam własne zdanie i coś dopowiedzenia w tym związku do jasnej cholery.
- Wiem..- powiedział skruszony. - Masz rację, ale nie lubię takich sytuacji, jak wydzierasz mi się do telefonu.
- Sorry..
- Jesteś zła? - złapał za mój podbródek.
- Nie słońce. - uśmiechnęłam się sztucznie. - Jestem wkurwiona. - warknęłam i wywróciłam oczami.
- Nie przewracaj na mnie oczami. - dodał szybko.
- Coś jeszcze Ci się nie podoba? - rzuciłam.
- Jedziemy do domu. - stwierdził i wszedł do samochodu, trzaskając drzwiami.
Po chwili zrobiłam to samo i byliśmy już w drodze do domu. Nie odzywaliśmy się do siebie, jedyne co było słychać to ciche radio, a w nim piosenka Rihanna'y - Only Girl. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, bez słowa wysiadłam z auta i poszła otwierać drzwi. Po ich otwarciu, poszłam na górę, gdzie trafiłam do sypialni. Szybko zdjęłam ciuchy i weszłam do łazienki w pokoju w której zmyłam makijaż i umyłam zęby. Po wszystkich wygodnie ułożyłam się w łóżku. Nie widziałam, ani nie słyszałam Justin'a i tak na prawdę nie obchodzi mnie co robi. Zamknęłam oczy, chcąc jak najszybciej zasnąć, ale nie było mi to dane. Po niedługim czasie, drzwi sypialni się otworzyła i wszedł mój ukochany narzeczony.
- Spisz? - spytał prawie szepcząc.
- Nie, bo mi przeszkadzasz.
- Możemy już się jutro pokłócić?
- Oczywiście, bardzo kuźwa chętnie.
- I ten twój sarkazm, kocham go. - szepnął opierając się o łóżko i lekko pochylając się nade mną.
- Oj przestań Justin. - przewróciłam się na drugi bok, przykrywając bardziej kołdrą.
Po chwili poczułam jak łóżko lekko ugina się pod jego ciężarem. Jedną rękę przerzucił przez moją talię i przysunął bliżej mnie. Pocałował mnie w szyję i szepnął do ucha.
- Kocham cię.

6 komentarzy:

  1. no no warto było czekać! <3
    i jak dla mnie to lepsze dialogi :D

    OdpowiedzUsuń
  2. awww. cudowny rozdział <3
    jak dla mnie dialogi lepsze :)
    czekam na następny rozdział ! xx
    @awwmyniall_

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny rozdział :) Moim zdaniem dialogi są lepsze Czekam nn <3 @Stylesowaa

    OdpowiedzUsuń